sobota, 11 sierpnia 2012

06: I kolejne sprzątanie sklepu.

        Keiji nie lubił pić herbaty, jednak po spotkaniu z wujem, ojcem Chizuru; musiał się jej napić. Tak, ona uspokajała. Do salonu na drugim piętrze weszła młoda służąca, w wieku niespełna siedemnastu lat. Tak, młoda, jak na służącą.
- Nie musi się Pan tak przejmować...na pewno da się coś zrobić - powiedziała miłym głosem dolewając mu herbaty do filiżanki. Keiji był wpatrzony w jeden punkt, patrzył się w ścianę. Widać, że o czymś intensywnie myślał.
- Da się zrobić. Ale skąd ja teraz wezmę młodą dziedziczkę fortuny?!
- Panienka Chizuru obraca się w takim towarzystwie. Na pewno kogoś zna.
- Na początku myślałem, że poślubię Chizuru i zgarnę jej majątek. Ale ona się na pewno nie zgodzi. Kiedy się dowie, że w każdej chwili mogę jej go zabrać..wpadnie w szał!
- Oh! A Panienka Maiko? Chizuru mogłaby ją przekonać..
- Zapyta się, dlaczego chce się żenić w tak młodym wieku. Jeżeli jej powiem, że wtedy jej ojciec odda mi jej fortunę to...Eh, nie ma na to szans.
- Ale zawsze możesz powiedzieć, że chcesz się ożenić z Maiko dlatego, że jej uroda Cię zauroczyła.
Keiji zaśmiał się tak ironicznie, że służąca przymknęła oczy, z obawy o dostanie w głowę filiżanką.

        Chizuru pisnęła cicho, jakby z zimna. Nigdy nie było tutaj tak zimno, czyżby ktoś wyłączył ogrzewanie? Nie może być tak zimno! Jest środek lata! Mimo, że była noc i tak było nienaturalnie zimno.
- No dobra, ktoś mi tutaj demoluje sklep! - Warknął wściekły Ao. Zgasło światło. Tego było za wiele.
- Są okna, ale to w stryszku...Znaczy okno. Jedne, wielkie! Jednak Miyo ma klucz! - Ao wpadł w lekką panikę przez zgaszenie świateł. Czuł się jak w horrorze, jednak zimno uniemożliwiało mu ekscytację.
- Możemy rozwalić drzwi, przecież to drewno. Z czasem nam się uda - stwierdził Eii i wbiegł po schodach na piętro sklepu, kierując się do stryszku, Ao pobiegł za nim. Przez wielką szczelinę widzieli środek sklepu i Chizuru wbiegającą za nimi po schodach.
- Jeżeli tam pójdziemy, to coś za nami pójdzie - stwierdziła odgarniając grzywkę, była nadzwyczajnie spokojna.
- To coś? - Mruknął Ao.
- Myślisz, że co zabiło Hami-chan? Co zabiło Pana Hiroyę? To nie był człowiek, nie dostałby się tutaj tak szybko i tak łatwo! Pan Hiroya wiedział, że to coś go zabije! Dlatego przepisał mi książki, w których opisane było, jak...
- Ej, zaraz, zaraz! O czym ty w ogóle  mówisz?! - Wrzasnął Eii z niedowierzającą miną.
- W każdym razie...ja wiem jak ją powstrzymać, wy zajmijcie się otwieraniem drzwi.
Ao chciał coś powiedzieć, zaprzeczyć. Jednak odebrało mu mowę. Eii zaś wszystkie słowa Chizuru dotyczące otworzenia drzwi zrozumiał i próbował je zrealizować.
Stanęła na środku sklepu, Ao miał dobry widok, Eii też spoglądał od czasu do czasu. Jej czerwone oczy błysnęły świetle przejeżdżającego za oknem samochodu. Zimno coraz bardziej doskwierało blondynce, dlatego złapała się za ramię. Niewiele to pomogło. Usłyszała świst, i kolejny. Tuż obok niej, nad nią, pod nią...wszędzie! Czuła jak powietrze przecina jej skórę...nie, to nie było powietrze. Kolejny samochód przejechał. Światła oświeciły jej pół sufitu. Półprzeźroczyste nitki błysnęły przed jej twarzą. Cały sufit był nimi obwieszony. Chizuru drgnęła. Ao widział żyłki, był u góry, miał dokładny widok na ich ułożenie. Były małe, ledwo widoczne luki. Chizuru mogłaby się przez nie przecisnąć, aby się nie uszkodzić...jednak...
Jedna żyłka była przeprowadzona przez jej ciało, tuż pod obojczykiem. Przewiercała ją na wylot. Chizuru momentalnie zwężyła się źrenica. Coś ją popchnęła do tyłu. Z miejsca wychodzenia żyłki wypłynęła krew. Walnęła głucho w ścianę. Spuściła głowę. Uderzenie było tak silne, że wypluła krew. Od razu zamknęła oczy, bała się krwi.
- No to po dziewczynce. Nie wydostaniemy jej z tej żyłki... - Eii zrobił dziurę w drzwiach, jednak zbyt małą, aby przedostać się przez drzwi. Były wyraźnie czymś blokowane.
Chizuru dostała kolejne uderzenie. tym razem w głowę. Przesunęła się lekko do przodu. Kolejne uderzenie, walnęła w tą samą ścianę. Wyglądało to tak, jakby ktoś bawił się nią jak piłeczką na lince, żeby tylko wyżej podskoczyła.
- Jak to po dziewczynce?! Nie mogę się tam przedostać...
- Jedyne co możesz robić - uderzył kolejny raz w drzwi - to przyglądać się jak ginie.
Nitka w końcu pękła. Chizuru upadła na kolana. Oddychała głośno, jednak nie dane jej było odpocząć. Usłyszała naciąganie liny. Podłoga skrzypnęła i w jednej chwili coś pociągnęło Chizuru za rękę i poderwało ją wysoko do góry. Zahaczyła o linki, które napotkała po drodze. Jęczała z bólu, kiedy przecinały jej skórę. Krew skapywała po podłodze.
- Słuchaj...nie wyjdziemy stąd...Drzwi są zablokowane czymś - powiedział Eii. Spojrzał na Chizuru, a raczej na miejsce, gdzie powinna stać. Teraz wisiała wysoko w górze. Nie było słychać nic.
- Czyżby umarła...? - Powiedział cicho Kishimoto.
Nagle przez dziurawe drzwi weszła mała, niewysoka blondynka z lisimi uszami. W chwili kiedy wbiegła to Chizuru spadała na ziemię.

        Obudził się. Obraz był przez chwilę niewyraźny, jednak z chwilą się poprawił. Zauważył pielęgniarkę
- Eiichiro Kishimoto... - Powiedziała miłym głosem przyglądając się karcie pacjenta.
- Co? Gdzie ja jestem? Moja głowa! - Eii złapał się za głowę i zaczął ją masować. Po chwili zaczął sobie wszystko przypominać.
- Oh, obudził się. Nareszcie. Dobrze się pan czuje..?
- Boli mnie tylko głowa..
- Ah, miał Pan tylko poobijane ręce. Jednak stracił Pan przytomność. Niedługo damy wypis. Jeżeli szuka Pan tych ludzi, którzy byli z Panem...Są na dole.
- Więc żyją?
- Tak, ta dwójka.
Eiichiro miał bandaże na rękach, ale oprócz tego nic mu nie stało.
- Tak, tam są - został pokierowany do poczekalni. Tam spotkał od razu Ao.
- Oh, więc jednak żyjesz chłopczyku - poklepał go po plecach. Za nim zauważył blond osóbkę trzymającą lizaka. Tak, to ta co wtedy wbiegła...miała lisie uszy! Ale powrócił do Ao.
- Ona jest z nami? Nie ważne...Gdzie ta blondyneczka? - Zapytał po chwili. Jednak nie usłyszał odpowiedzi. Blondyn nie mógł wydusić ani słowa. Eii drgnął.
- Czy ona...nie żyje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz