sobota, 11 sierpnia 2012

01: Odkrycie.

      - No więc...Ao - ojciec klepnął chłopaka w plecy, gdy ten tylko wszedł do domu. jego matka przejechała sobie dłonią po twarzy i tylko skierowała się do kuchni.
- Jeżeli myślisz, że podzielę się z tobą spadkiem...
- Własnemu ojcu nic nie dasz?
- Dokładnie.
- Idź i nigdy nie wracaj! - ojciec tupnął nogą i wyszedł z pokoju.
- Ao, obiad! I nie martw się, przejdzie mu.
- Ja wiem, ja wiem...Ale teraz i tak zamierzam się wyprowadzić.
- Rozumiem, ale nie śpiesz się tak. I muszę Ci jeszcze o czymś powiedzieć. Ale to już po obiedzie, dobrze?

       Keiji, wysoki blondyn bez uczuć na twarzy. Siedział sobie wygodnie na fotelu w przyciemnionym pokoju. Naokoło niego biegały pokojówki z walizkami. On nie zaprzątał sobie nimi głowy. Trzymał nogi na biurku.
- Co ty tu robisz? - niska blondynka stanęła w drzwiach, jej czerwone oczy błysnęły w cieniu. Wskazywała na niego palcem.
- Tracę kilka minut swojego życia na czekanie na ciebie. Gdzie byłaś? - skierował na nią swój wzrok by po chwili znów wbić go z czerwoną piłeczkę którą ściskał w ręku.
- Na stypie. I przy okazji na odczytaniu testamentu Hiroyi.
- Oh, stary Hiroya nie żyje? Czemu mi nikt nie powiedział? - westchnął teatralnie.
- Bo się nie pytałeś. Mniejsza o to...miałeś do mnie jakąś sprawę?
- Owszem. - zdjął nogi z biurka, wyprostował się i wskazał ręką, aby podeszła. Tak też zrobiła.
- Pamiętasz...twoim powołaniem jest być pokojówką. Ja dzięki wujowi wymknąłem się od tego i teraz sobie pięknie wami wszystkimi zarządzam, o. Więc chciałbym Cię poinformować, że to ode mnie zależy, czy będziesz tą pokojówką, czy też nie.
- Ah, chciałeś trochę zabłysnąć w moich oczach? To nie od Ciebie zależy, tylko od wuja. I rozmawiałam z nim już.
Chizuru usiadła na biurku.
- Myślisz, że dlaczego tutaj jestem? Wysłał mnie po Ciebie. Ale mogę go jeszcze przekonać. Tylko musisz coś dla mnie zrobić.
- Co takiego?
- I teraz musisz wymyślić, co musisz zrobić.

       - Tadam! - krzyknęła mała dziewczynka, na oko miała 10 lat.
- Humi-chan, co ty tutaj... - Maiko nie wiedziała co powiedzieć, była zszokowana, kiedy dziewczynka znalazła się nagle w sklepie.
- Nie wolno Ci tutaj być - zagroziła jej palcem.
- Ale Humi-chan chce tutaj być, nikt się nie dowie, naprawdę - dziewczynka puściła jej oczko.
- Ale...to nie jest moje! Ja tu jestem tylko po skrzynię...i...idź już sobie!
- Jak to nie twoje? Nie ważne. Humi-chan chce się pobawić w chowanego, teraz!
- Na pewno nie tutaj.
- Dlaczego? Humi-chan chce! Chce! Chce! - mała tupnęła nogą i zaczęła piszczeć.
- Ty...!
Do sklepu wszedł Ao, ale zaraz się zatrzymał i stanął niepewnie.
- Czy to na pewno tutaj...? Ten sklep...tutaj powinno być tyle ludzi? - podrapał się w głowę.
- Wiesz, masz sklep, a ze sklepem była ta mała - Maiko popchnęła dziewczynkę w stronę chłopaka - nazywa się Hami-chan, jest bardzo sympatyczna. To cześć.
Uzuyori wyszła ze sklepu, Ao stał tak przez chwilę osłupiały.
- Hami-chan chce się bawić! Bawić! - krzyknęła mała.
- Hami nie będzie się teraz bawić! Idź do domu.
- Nie, nie, nie. Jak ty ty się w ogóle nazywasz, że śmiesz tak do mnie mówić?
- Nazywam się Ao Itami, jestem właścicielem tego sklepu - uśmiechnął się dumnie.
- Pan Hiroya był fajniejszy i dawał mi lizaki. - prychnęła.
- Jakie znowu lizaki? Od tego się zęby psują. Mogę Ci dać najwyżej... - zaczął grzebać sobie w kieszeni - gumę do żucia.
- Fuj, pewnie miętowa. Chyba, że masz owocową.
- Masz i nie marudź - rzucił jej gumę a sam poszedł na zaplecze.
- Gbur, bo tak trudno kupić... - prychnęła.  
Tuż zza drzwi od zaplecza wyskoczyła Miyo próbując zrobić chłopakowi niespodziankę.
- Ah, więc ty też masz dla mnie jakiś prezent? - kątem oka spojrzał na dziewczynkę stojącą na środku sklepu - no dalej.
- Nie, nie! To nie tak. Ja tu tylko szukałam klucza do stryszku, bo jak może gdzieś usłyszałeś... - kaszlnęła teatralnie - jest mój.
- Tak, jest twój, ale zaplecze nie jest twoje, nie wchodź tutaj.
- Ale kiedy ja znalazłam coś interesującego! O tutaj - Miyo kopnęła skrzynię, która stała tuż za nią.
- Co tam jest?
- Jeszcze nie wiem, ale nalezy do Maiko...ona się chyba nie obrazi, jeśli zajrzymy. W końcu, musi tam wartościowego, skoro dostała tylko to..
- Dostała też dom, nie zapominaj o tym.
- Oj tam, jaki dom? Nie jest jeszcze pełnoletnia, więc nie może być jej...A skrzynią może się zadowolić! Zresztą, naprawdę nie jesteś ciekaw...choć troszkę? - Uśmiechnęła się zadziornie próbując go jakoś przekonać. Ao stał przez chwilę wpatrzony w skrzynię.
- No dobra, ale szybko! Ta mała może się wygadać Maiko...
- Ma się rozumieć!
Ao wszedł już całkowicie do pomieszczenia i zamknął drzwi. Ukucnął przed skrzynią i otworzył zamek.
- Jeju, ile kurzu - kaszlnął.
Miyo pomachała ręką, aby odpędzić kurz.
- To wygląda jak wielka trumna - skomentowała i otworzyła zamek trochę wyżej. Były dwa. W oczy rzuciła im się czerwono-krwista tkanina. W dotyku przypominała drogą, ale jakoś nie chciało im się w to wierzyć.
-To sukienka, znaczy, jej część. Tak myślę, że falbany. Wielka lalka? - powiedziała odkrywając twarz lalce. Miała zielone, długie włosy spięte w kucyki. Na głowie spoczywał jej wielki kapelusz w czarnym kolorze. Była przerażająco podobna do człowieka. Wyglądała jakby spała, no zapewne można byłoby to stwierdzić po zamkniętych oczach. Jednak te zakrywała gęsta i długa grzywka. Ao postukał palcem w rękę lalki.
- O, drewno - stwierdził.
- A co, myślałeś, że prawdziwa skóra? - Miyo prychnęła.
- To miała być jakaś ozdoba? A może po prostu jakaś rozrywka dla Maiko. I dziwne, że skrzynia nie była zamknięta jakimś kluczem czy coś...
- Myślę, że wystarczyło to, że zaplecze było zamknięte na klucz. Hiroya pewnie chciał to sprzedać, tylko nie zdążył, bo odszedł na tamten świat.
- Myślę, że gdyby chciał to sprzedać nie zapisywał by tego w spadku. Może to jakaś rodzinna pamiątka? Jest starannie wykonana i strasznie podobna do człowieka. Dopiero gdy ją się dotknie...
- Tak czy siak, pewnie jest dużo warta. Lakki takiego rozmiaru...ciekawe czy ma sznurki.
- Lepiej nie sprawdzać. Zostaw to tak jak było, Maiko pewnie niedługo tu wróci. Zostawiła tu jakieś dziecko więc..
- Hami-chan? Ah, kręci się w tej okolicy. Zdaje się, że nie ma kolegów, dlatego tak często przebywała z panem Hiroyą.
- Nie dziwię się, że nie miała kolegów...
- Ej, tutaj jest jakiś napis! Tu, na szyi - Ninomiya pogoniła Ao ręką, aby szybciej podszedł. Czarne, grube napisy tworzące "Rikako".
- A więc ona ma imię..Rikako - mruknął Ao.
- Albo to jakaś firma.
- Nie, wygląda na wykonanie własnoręczne i zresztą nie słyszałem o takiej firmie.
- Co wy tutaj robicie? - Ao i Miyo odwrócili się gławtownie w stronę drzwi. Stała w nich Maiko.
- Powtórzę...Co tutaj robicie? Nie mieliście prawda dotykać mojej własności.
- To nie ja, to ona! - Ao walnął Miyo ramieniem.
- W każdym razie...Wynoście się stąd, niedługo zabieram Ją do domu. Możecie tyle dla mnie zrobić?
- Taa, jasne, oczywiście...


       Maiko postawiła skrzynię w dogodnym miejscu i w końcu usiadła.
- Oh, Rei, tyle z tobą problemów. Ale już jesteś w domu - dziewczyna westchnęła i od razu usłyszała pukanie do drzwi.
- To ty Chizuru, zgadłam? - Maiko westchnęła rozdzierająco.
Dziewczyna weszła do pokoju i zatrzymała się tuż przed dziedziczką skrzyni.
- Słyszałam, że już przetransportowałaś Ją...mogę zerknąć?
- Będziesz sobie patrzeć, jak sobie taką kupisz.
- A ile ona kosztuje, hmm?
- Ja nie chcę pieniędzy. Chcę, abyś coś dla mnie zrobiła, sprowadź tu dla mnie jednego człowieka. Jako Miifay masz znajomości...A go trudno znaleźć.
- A ty nie masz znajomości?
- Ależ mam, przecież znam Ciebie.
- Ah, no dobrze, co to za człowiek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz