sobota, 11 sierpnia 2012

04: Czarny kruk.

Po całym wydarzeniu Maiko przesiadywała na parapecie w swoim pokoju.
- W małych rozmiarach...- głucho powtarzała słowa Eiichira, stukając palcem w plik kartek, który miała na kolanach. Na jednej z nich, dokładniej w prawym rogu widniał rysunek kosy, obok której wisiała dziewczynka zawinięta w przeźroczyste sznureczki, takie, jakimi posługiwali się marionetkarze. Dziewczyna odwróciła głowę i wbiła spojrzenie w książkę leżącą na stoliku. Zeskoczyła z parapetu, zatrzymała się tuż nad rękopisem, kiwając się na piętach. Okładka była bardzo podobna do rysunku szarowłosej. Ta sama dziewczynka zawinięta była w zakrwawione sznureczki, głowa była opuszczona, więc włosy zasłaniały jej połowę twarzy. Na szyi miała jakiś napis. Maiko pochyliła się nad książką, przymrużyła oczy i przejechała palcem po owych napisach czytając je na głos.
- "Corvum nigrum, anima vilis. Alea iacta est. Memento mori."- Uzuyori przejechała rękami po twarzy. - Cholerna łacina. Wtem czarnooka otworzyła księgę mniej więcej na środku. Był to rozdział o marionetkach. W trzecim akapicie słowa brzmiały tak samo, jak te z okładki. Pod nimi były cztery lalki. Żadnej nie było widać oczu, przez długą grzywkę, lecz jedna lalka ręką przytrzymywała włosy. Zamiast oczu miała wyryty napis "Memento mori". Maiko klasnęła w ręce.
- Chizuru wspominała, że Keiji zna łacinę!- Wykrzyknęła sama do siebie, chwyciła za książkę i wybiegła z domu. 


Drzwi otworzył Keiji. Wydawał się zaskoczony nagłą wizytą Uzuyori.
- Chizuru nie ma.-Powiedział beznamiętnie.
- Może i nawet lepiej.- Szarowłosa przecisnęła się koło chłopaka, wchodząc do salonu. 
- Ty nie do niej? W takim razie czego chcesz?- Blondyn usiadł na kanapie.
- Jak widać nie. Znasz łacinę, tak?- Maiko usiadła koło Amino, kładąc książkę na blat stołu. Poklepała ręką napis na okładce.
Keiji przytaknął i pochylił się nad książką, dokładnie studiując napisy. Dziewczyna przyglądała się mu uważnie, czekając aż chłopak wydusi coś z siebie.
- Czarny kruk, podła dusza. Kości zostały rzucone. Pamiętaj o śmierci. Po co Ci to?- Blondyn wbił spojrzenie w dziewczynę. Maiko spojrzała na książkę.
- Nie ważne. Dzięki.- Wstała, chwyciła za rękopis i szybko zaczęła iść w stronę drzwi. Gdy miała chwycić za klamkę, niebieskooki stanął przed nią, nie pozwalając dziewczynie wyjść.
- Pytałem po co Ci to.
- Odpowiedziałam, że nie ważne.- Maiko zacisnęła pięści. 
- Czyli rozumiem, że mam Cię zmusić, tak?- Keiji chwycił szarowłosą za ramiona i przyparł ją do ściany.- Więc?
- Nie ważne.- Czarnooka zagryzła wargę.


W pomieszczeniu było słychać tylko muzykę. Większość osób ona drażniła, lecz nie wszystkich. Istnieją jeszcze miłośnicy ciężkich brzmień. Slay był jednym z nich.
Opierał się o półkę z płytami i układał je alfabetycznie. Praca w sklepie muzycznym była jego hobby. Mógł przesiadywać całe dnie, wsłuchując się w masę dźwięków, wydobywających się ze starego dvd. Co chwilę podśpiewywał pod nosem. Drzwi sklepu uchyliły się, uderzając o zawieszony nad nimi dzwoneczek. Slay odwrócił się, jego wzrok przykuła średniego wzrostu postać. Zielonooki blondyn zarzucił gitarę na ramię i wszedł do sklepu.
- W czymś pomóc?- długowłosy chwycił za paczkę papierosów, wsadził sobie jednego do ust i wyciągnął z kieszeni zapalniczkę.
- Szukam konkretnej płyty. Red Hot Chili Peppers, "I'm with you".
Slay przeszedł na zaplecze, przegrzebał brązowy karton i wyciągnął z niego stos płyt, zawinięty w folię.
- Nowa płyta. Dopiero wczoraj dostarczona. Masz wyczucie. - Slay wypuścił dym z płuc, prosto na twarz chłopaka. Blondyn się zaczerwienił. Zapłacił i szybko poszedł w stronę wyjścia. 
- Ej!- zawołał za nim brązowowłosy i pomachał ręką.- Do płyt są dołączane wallscrolle. Czekaj tu.
Zielonooki przejechał ręką po twarzy i westchnął. Zza lady wychylił się sprzedawca, w ręce trzymał plakat. 
- Taa daa.- zawołał z ironią.- Jak Ty się w ogóle nazywasz?
- Remon.- Chłopak wyszczerzył się, wziął plakat i wyszedł ze sklepu.
Brązowowłosy wypalił kolejnego szluga, siedząc pod półką z plakatami i wystukując ręką rytm piosenki. W sklepie nie było zbyt dużego ruchu, przynajmniej dzisiaj. Wiatr cicho wlatywał przez otwarte okno, bawiąc się srebrnym dzwoneczkiem, który wywoływał drażniący dźwięk. Drzwi bezdźwięcznie się otworzyły, stanął w nich wysoki policjant. Wskazał palcem na chłopaka. Za nim pojawiło się dwóch innych, szybkim krokiem podeszli do Slay'a, jeden z nich nachalnie chwycił go za ręce, zaś drugi zapiął na jego wąskich nadgarstkach stare kajdanki. Brązowooki był tak zszokowany, że nie wydobył z siebie ani jednego słowa. Mężczyźni w mundurach tylko co chwilę wymieniali między sobą kilka zdań. Wrzucili go do auta, bo jak to inaczej policja może? Nie mając nawet pewnych informacji traktują człowieka jak zwierzę. Sprzedawca płyt siedział tylko z szeroko otwartymi oczami. Można by powiedzieć, że 
nie docierało do niego to, co się właśnie stało. Z niewiadomego powodu znajdował się na tylnych siedzeniach auta policyjnego, jak jakiś przestępca, którego trzeba zapinać w kajdany, by się nie uwolnił. W wozie była przemiła atmosfera. Policjanci przekrzykiwali się nawzajem, a twarz chłopaka dzieliły od nich lakierowane na czarno kraty.
                                                                   


Oumu cały zdyszany zatrzasnął drzwi swojego domu i powoli po nich zjechał, wbijając spojrzenie w płytę. 
- Idiota!- uderzył się pudełkiem w głowę. - Idiota, idiota, idiota! Wziął parę głębokich oddechów i wszedł do swojego pokoju. Nie ściągnął nawet butów i rzucił się na łóżko. Zza poduszki wystawał biały zeszyt. Chłopak wyciągnął go i przejechał po czerwonym znaczku RHCP, chwycił za różowy długopis i zaczął bazgrać na wolnej kartce. W trakcie pisania, drzwi do pokoju blondyna trzasnęły o ścianę. Do łóżka podeszła wściekła Sheru, w ręce miała trzy pary skarpetek. 
- Mówiłam Ci coś!- dziewczyna wydarła się.
- Może mi się zdarzyć raz na jakiś czas...- zielonooki spuścił głowę, w geście skarconego psa.
- Łażę po całym domu i zbieram po Tobie skarpetki.- Niebieskooka rzuciła skarpetkami w twarz chłopaka, odwróciła się na pięcie i wyszła z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
- I na cholerę mi ta współlokatorka...- Remon westchnął i odwrócił się na plecy. Wbił spojrzenie w sufit, nie zwracając uwagi na niedokończony wpis w pamiętniku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz