sobota, 11 sierpnia 2012

05: Niewinność.

       Ao kilka dobrych minut czekał w sklepie, a Chizuru jak nie było, tak nie było. Wszak mieszkała daleko, ale mogłaby się chociaż raz pośpieszyć! Nagle zauważył ją wchodzącą do sklepu, za nią wszedł jakiś chłopak, nieznany Ao. Jednak zbyt długo się nim nie przejmował.
- Chizuru! Hami-chan, ta dziewczynka..ktoś ją tutaj zabił! I była policja i było tyle sprzątania!
Próbował coś wyjaśnić, jednak wyszedł z tego tylko wielki bełkot. Eii chodził koło pustych półek i ścierał z nich kurz palcem. Próbował znaleźć sobie jakieś zajęcie.
- Ktoś? Nie wiesz kto? - Mruknęła siadając na ladzie.
- Właśnie...nie - Ao podrapał się po głowie i tylko kątem oka spoglądał na nieznajomego.
- Wiesz, sklep masz cały czas otwarty, każdy może tutaj wejść i wyjść. Więc to w sumie twoja wina, że Hami-chan zginęła. Co wtedy robiłeś?
- Byłem na zapleczu, z Kemi...i tak jakoś...
- Oh, rozumiem. Nie miałeś czasu na takie rzeczy, jak martwe dziecko na podłodze.
- To nie tak! I ona wisiała na suficie!
- Tym suficie? - Chizuru spojrzała w górę. Sufit był wysoki, pusty, czarna otchłań.
- Nie masz tutaj stryszku?
- Jest. Ale tam, po prawej. Tutaj sufit ciągnie się przez dwa piętra.
- Okropność, zginąć w takim miejscu... - mruknął Eii, jednak Chizuru to usłyszała.

       Chłopak, zwany Slayem siedział w wielkim pokoju bez okien. Było tam zimno, ale można powiedzieć, że gdyby nie atmosfera stworzona przez policjantów; całkiem przytulnie. Policjant krążył i krążył próbując przybrać minę filozofa, jednak wyglądało to co najmniej komicznie. Chłopak uznawany za "przetrzymywanego" parsknął śmiechem. W tej samej chwili spotkał się z karcącym spojrzeniem policjanta.
- Może mi w końcu powiecie, dlaczego tutaj jestem...? - Chłopak powiedział w końcu nie wytrzymując ciągłej ciszy. Tracił dużo czasu, przecież mogą go wylać z pracy! I to za co? Za niewinność!
- Yutsuke Sante, wiesz coś może na temat Humimaro Gata? - Policjant usiadł naprzeciwko niego. Chłopak wzdrygnął się. 
- Nie - odpowiedział krótko. Jednak policjant zgryzł wargę.
- No ludzie, przecież nie macie prawa mnie tak przetrzymywać...
- Byłeś wczoraj około północy przy zamkniętym sklepie z antykami. Przy poprzednim morderstwie, właściciela tego sklepu także przy nim byłeś i to o tej godzinie, w której nastąpił zgon!
- Ej, ej, ej! Zaraz! Jakie morderstwo?! W życiu nikogo nie zabiłem, nawet małej rybki!
- Ale jednak tam byłeś! Hę? Dlaczego?
- Mieszkam w tej dzielnicy, to chyba normalne...
- Nie dla nas. Jakoś inni mieszkańcy nie mają takiego problemu jak ty.
- Jestem dobrym człowiekiem, sprzedaję płyty w sklepie muzycznym, gram na gitarze...Czy ja wyglądam jak morderca? Nie, nie wyglądam! Moglibyście podejrzewać o to każdego, ale dlaczego akurat mnie?! Wracałam z pracy do domu!
- Lepiej się przyznaj. To może Ci załagodzić sytuację...Jednak nie, nie zrobi tego! Jak mogłeś zabić 10-letnie dziecko?!
Yutsuke ucichł, oparł się łokciami o blat stołu. Zaczynał podejrzewać, że wszyscy są przeciwko niemu. A przecież on nie zrobiłby czegoś takiego, prawda?
Do pokoju weszła dziewczyna, miała rude włosy i okulary na nosie. Poprawiła je.
- Nowy podejrzany? - Powiedziała uśmiechając się do niego.
- Panienko Tsujimura! Nie może Panienka tak wchodzić kiedy tylko jej się podoba..
- Ależ mogę. A ta oto osoba jest niewinna, więc chyba nie ma żądnego sensu jej tutaj trzymać.
- Jak to, nie ma?
- Nic mu nie udowodniliście. To, że  tam był nie jest jeszcze żadnym dowodem. Wiele osób było tam o tej porze. A dodatkowo, nie wiadomo czy to był on. Myślę, że pan po prostu ma urazę po tych wszystkich nierozwiązanych sprawach i stara się pan je rozwiązać na gwałt. Jednak tym razem nie pozwolę skazać niewinnej osoby. Prowadźcie dalej te wasze śledztwo, a kiedy znajdziecie poważne dowody - możecie go zatrzymać. Tyle ode mnie. A wy wyprowadźcie stąd tego chłopaka. 

       Maiko zaśmiała się Keijiemu w twarz. Śmiech tak go zirytował, że postanowił zatkać jej usta swoją dłonią.
- Dobra, nie podoba mi się to. A fakt, że to jest mój dom - zakluczył drzwi - stawia mnie w pozycji wygranej.
Maiko odepchnęła jego rękę i spojrzała na niego podirytowana.
- No dobra, dobra. Znalazłam gdzieś to zdanie i zastanawiałam się, co one oznacza.
- Gdzie znalazłaś?
- Na zabawce.
- Na zabawce dla dzieci czy dla konkretnej osoby...dla ciebie?
- To jest akurat coś, co nie powinno Cię interesować - wyrwała mu klucz z ręki i wyszła rzucając go za sobą. Była bardzo zdenerwowana. Keiji tylko się uśmiechnął.

       Chizuru westchnęła rozdzierająco i zeskoczyła z lady mierząc Ao pytającym wzrokiem.
- Więc co według Ciebie mam zrobić? - Zapytała patrząc mu w oczy. Ten wzrok go parzył, znaczy...tak myślał.
- Zrobić cokolwiek! Przecież mogą też zabić mnie i... - zamyślił się - i każdego!
- Faktycznie, możesz być wielką stratą. Myślę, że nie mogę nic zrobić. Maiko jest odpowiedniejszą osobą.
- Wy tak zawsze macie? Zwalacie na siebie swoją robotę - Eii zaśmiał się i poklepał Chizuru po plecach.
- Nie ważne...ściemnia się - Chizuru podeszła do drzwi i machnęła na Eii, aby ten poszedł za nią. Pociągnęła za klamkę, jednak ta...nie otworzyła się.
- Ao, otwórz drzwi.
- Były otwarte... - chłopak podszedł do niej i pociągnął za klamkę za nią. Nic. Próbował też otworzyć drzwi kluczem, lecz klucza w kieszeni nie było.
- Kto je zamknął? Byliśmy cały czas tutaj - stwierdził Kishimoto. - Rozbijmy szybę - wyszczerzył się.
- Szyby są antywłamaniowe, więc nie wybijesz ich - Ao westchnął i przestał siłować się z drzwiami.
- No to nie wiem...jakieś inne drzwi?
- Niech pomyślę...
W jednej chwili regał z wielką ilością półek z porcelaną runął na ziemię. Zrobiło się chłodno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz